Piękne konie w Opatowcu

To impreza, która ma swoją markę. Przez dwa dni, na Królewskich Błoniach nad Wisłą, najlepsze konie prezentować będą czołowi hodowcy z całego województwa.
Czempionat w Opatowcu co roku przyciąga tysiące widzów. Tak będzie i tym razem, zwłaszcza że program "wielkiej końskiej rewii” zapowiada się bardzo atrakcyjnie.

CZEMPIONY DLA NAJLEPSZYCH

Rozpoczniemy w sobotę po południu, choć ta część czempionatu - wycena koni w poszczególnych kategoriach - przeznaczona jest raczej dla fachowców. Członkowie jury, eksperci, oceniać będą budowę wierzchowców: typ, głowę i szyję, kłodę (tułów), nogi, a także ruch.

W niedzielę o godzinie 11 ruszy prezentacja koni "na kole”. Publiczności pokazywane będą klacze i ogierki rasy małopolskiej, począwszy od roczniaków. Konie rywalizują wtedy w swoich kategoriach o tytuł czempiona. Zwycięzcy stoczą później walkę między sobą - najlepszy koń z tej elity otrzyma miano Superczempiona 2008.

Swój przyjazd do Opatowca zapowiedzieli czołowi hodowcy z województwa świętokrzyskiego. Z pewnością sporo do powiedzenia będą także nasi "koniarze”, z Ponidzia. Jak Zdzisław Szczepanek z Pawłowa, z którego stajni wywodzi się galeria czempionów - od Loary, Mafii, Sekwany do Lary i Seksa. Świetne konie, jak co roku, wystawią również do konkursu hodowcy z Chrustowic, Ksanów, Pińczowa, Żukowic czy Opatowca.

JARMARK, BRYCZKI I KASKADERZY

Po wręczeniu nagród, w niedzielne popołudnie, organizatorzy przygotowali pokazy dla publiczności. Będzie zatem powożenie zaprzęgami - z pięknymi bryczkami i widowiskowym slalomem na torze przeszkód, jazda wierzchem oraz efektowne popisy końskich kaskaderów. Jak co roku, rozlokuje się na błoniach wielki koński jarmark "pod chmurką”, na którym można kupić wszystko: od bata, kowbojskiego kapelusza po uprząż i... żywego wierzchowca.

Czynne będą także stoiska gastronomiczne, ogródki piwne dla dorosłych. Najmłodsi będą mogli pojeździć kucem albo bawić się w wesołym miasteczku. Imprezę zakończą występy artystyczne, połączone z zabawą taneczną w ludowych rytmach.

Adam Ligiecki

źródło: