70-ta rocznica bitwy oddziałów Batalionów Chłopskich z Wehrmachtem pod Słupią (foto)
Dodał: Agnieszka Data: 2014-08-05 10:24:26 (czytane: 24144)
Tegoroczna uroczystość miała wyjątkowo bogatą oprawę w postaci Orkiestry Reprezentacyjnej Wojska Polskiego z Warszawy pod batutą starszego chorążego sztabowego Ryszarda Klechy, Kompanii Honorowej WP z Kielc i na podsumowanie rekonstrukcji bitwy przygotowanej przez kielecką grupę rekonstrukcyjną ”Jodła” pod kierownictwem prezesa stowarzyszenia Dionizego Krawczyńskiego.
Po intencyjnej mszy polowej odprawionej pod pomnikiem przez proboszcza parafii Zborówek ks. Zbigniewa Abramowicza i ks. Macieja Woszczyka członka grupy rekonstrukcyjnej w intencji poległych partyzantów i wszystkich, którzy zginęli za ojczyznę w latach 1939-1945, apelu poległych i trzykrotnej salwie honorowej złożone zostały wieńce i kwiaty od władz samorządowych gminy, powiatu, województwa, stowarzyszeń, Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych z oddziałów w Busku Zdroju i Pacanowie, młodzieży szkolnej opiekującej się tym miejscem. Apel poległych poprowadził kapitan Rafał Kwapień z garnizonu m. Kielce.
Przypomnijmy - 2 sierpnia 1944 r. żołnierze Batalionów Chłopskich, stoczyli tu zwycięską bitwę z oddziałem hitlerowców. Oddziałem BCh dowodził Piotr Pawlina ps “Piotr”. W trakcie zaciętego boju zginęło 9 żołnierzy BCh, wśród nich komendant powiatowy Ludowej Straży Bezpieczeństwa Batalionów Chłopskich – Jan Sowa ps “Grot”.
W walce pod Słupią zginęli: Jan Sowa “Grot” pochodzący z Zofiówki, Władysław Dufaj z Chrzanowa, Marian Walęzak z Zalesia, Franciszek Godzwon z Łyczby, Władysław Płachta z Gac Słupieckich, “Blacharz” ( nazwisko nieustalone ) z Rakowa, “Raf” ( nazwisko nie ustalone ) 21 - latek pochodzący z Warszawy -– więzień odbity w czasie akcji na więzienie w Pińczowie, Władysław Wach ps “Kruszyna” z Ponika, Jan Zal ps “Chudy” z Jarosławic.
Ze wzruszeniem i pokorą wspominali czas wojny, ludzi i warunki w jakich przyszło bronić wolności i narodowej tożsamości żołnierze tamtego czasu. Wspominali tych, którzy przeżyli wojenną zawieruchę i powoli wykruszają się z szeregów żyjących. Słupia jest dla kombatantów także miejscem, gdzie widać ilu ich jeszcze zostało. Gospodarz uroczystości wójt gminy Pacanów Wiesław Skop wyraził szacunek dla tak licznie przybyłych w mundurach ze sztandarami żołnierzy II Wojny Światowej, ludzi w podeszłym już wieku znajdujących siły co roku meldowania się na tej uroczystości. Wielu świadków tych wydarzeń odeszła na wieczną wartę a grupa tych, którzy mogą pod ten pomnik przyjść czyni to w hołdzie poległym w imię pamięci i przesłania tamtych dni dla obecnego pokolenia.
W rocznicowym dniu zebrali się pod pomnikiem w Słupi żołnierze BCh, AK, delegacje władz samorządowych gminy Pacanów, powiatu buskiego, Sejmiku Świętokrzyskiego z marszałkiem Adamem Jarubasem na czele, delegacje kombatantów z Pacanowa, Buska Zdroju, Stopnicy, Nowego Korczyna, Solca Zdroju, Gnojna z pocztami sztandarowymi, poczty sztandarowe szkół gminy i delegacje uczniów wraz ze swoimi dyrektorami i nauczycielami, reprezentacje Stowarzyszeń, partii politycznych, jednostek OSP oddając hołd tym co ofiarą życia przypłacili walkę z okupantem. Honorowymi uczestnikami spotkania byli Wiceminister Obrony Narodowej Beata Oczkowicz, europoseł Czesław Siekierski, senator RP Mieczysław Gil, żona nieżyjącego już uczestnika tej bitwy, mieszkanka Pacanowa Stanisława Kulpińska, przedstawiciele rodzin uczestniczących w tej bitwie partyzantów, drużyna Związku Strzeleckiego „Strzelec” ze Stopnicy.
Goście honorowi wiceminister B. Oczkowicz, marszałek A. Jarubas i Pani Anna Pawlina w ciepłych słowach podkreślali konieczność zachowania pamięci czynów tych, co polegli i o dokonaniach żyjących jeszcze kombatantów. Anna Pawlina dodała w swoim wystąpieniu, że dla rodzin uczestników tego boju niezrozumiałe jest po tylu latach od tamtych wydarzeń nadal brak wyjaśnienia kim byli z imienia i nazwiska „Blacharz” i „Raf”. Nie może trwać sytuacja, kiedy przy obecnych możliwościach technicznych oni wciąż są anonimowi. Wszyscy, którzy tu polegli mają prawo do należytego szacunku i ci dwaj żołnierze z dziewięcioosobowej grupy powinni na tablicy pamiątkowej i na kartach historii być nareszcie po 70 latach znani. Pochylone sztandary, pochylone obsypane siwizną głowy braci kombatanckiej okresu II Wojny Światowej – oddały szacunek tym, którym nie dane było cieszyć się życiem i w takim trudzie odzyskaną wolnością.
/Robert Gwóźdź/
Reklama
70 lat minęło od tamtych dni, a było to tak – fragment
wojennej relacja naocznego świadka wydarzeń z przełomu lipca i sierpnia
1944 roku, naukowca, dziś emerytowanego wykładowcy akademickiego,
wywodzącego się z Pacanowa profesora Stanisława Pytko.
Rok
1944 w rejonie gminy Pacanów przebiegał normalnie, jak w okupowanej
Polsce. Codziennie rano dowiadywaliśmy się, gdzie w nocy byli partyzanci
i jakie wykonali działania. W Pacanowie i w okolicy nazywani byli
najczęściej „Jędrusiami”, chociaż były to oddziały Armii Krajowej (AK)
lub Batalionów Chłopskich (BCH). Jędrusie to pierwsza powstała
partyzantka na obszarze gminy Łubnice i Połaniec, zorganizowana przez
prawnika Jasińskiego, który nazwał ją „Jędrusie „ od imienia jego syna.
Partyzanci podczas nocy najczęściej zabierali zboże z magazynów,
przygotowywanych do wywozu przez Niemców a zebranych jako kontygent od
rolników. Prawie codziennie słyszało się o jakiś aresztowaniach lub
walkach partyzantów, których akordem była na naszym terenie walka
oddziałów Batalionów Chłopskich pod wsią Słupia dnia 2 sierpnia 1944 r.
Nie tak dawno, bo późną wiosną, widać było często na wschodniej części
nieba smugi dymne pozostawione po wystrzeliwanych rakietach V-1 z lasów
za Mielcem, a jedna z nich spadła obok wsi Karsy Małe.
Dnia 1
sierpnia 1944 r. przez Pacanów jechał niemiecki tabor od Stopnicy i
przemieszczał się w kierunku Szczucina i należy sądzić na front
wschodni, zatrzymując się po południu w ogrodach zabudowań pałacu
księcia Radziwiłła w Słupi. Oddział niemiecki liczył około 400 żołnierzy
i ponad 150 wozów dwukonnych załadowanych uzbrojeniem. O tym przemarszu
dowiedziało się dowództwo oddziału Batalionów Chłopskich „Piotra”
(Piotra Pawliny) znajdujące się na zgrupowaniu za Oleśnicą we wsi Brody.
Przebieg zdarzeń był następujący (według dowódcy P. Pawliny);.. . ”Tego
samego dnia ( 1 VIII 1944) we wsi Brody miała miejsce duża koncentracja
Oddziałów BCh. Oprócz żołnierzy Piotra Pawliny byli też żołnierze
innych oddziałów. Był też komendant Powiatowy Jan Sowa „Grot”. W tej
bardzo dużej koncentracji partyzanckiej było wielu ludzi bardzo młodych,
a kilku z nich prawie dzieci, którzy przychodzili do „chłopców z lasu”,
jak się wtedy mówiło, aby walczyć z Niemcami....Oddział w sile 130 osób
miał wyruszyć z Brodów o godz. 22.00, aby przed świtem objąć pozycje do
walki z wrogiem. Okazało się.... że wyruszył po północy- co oczywiście
opóźniło przybycie na pozycje walki... Noc była ciepła ale nad ranem,
kiedy już się zbliżali do Pacanowa, pojawiła się mgła, utrudniająca
marsz, ze względu na słabą widoczność. Nastrój wśród żołnierz był dobry,
ale odczuwało się zmęczenie.....Świtało, kiedy oddział doszedł do
kanału „Strumień” (rzeczki za Słupią) i w tym samym momencie zaczęły
nadjeżdżać pierwsze wozy taboru niemieckiego, który już przed świtem
opuścił miejsce postoju, to jest ogrody majątku księcia Radziwiłła. A
zatem na przygotowanie się oddziałów BCh do walki nie było czasu, trzeba
było od razu przystąpić do działania. To właśnie zaważyło o pewnych
dalszych niepowodzeniach....Sygnałem do ataku miał być wystrzał z Visa
(karabin maszynowy). Kiedy żołnierze usłyszeli ten strzał ruszyli do
ataku, ale w tym pośpiechu i panującej mgle utrudniającej widoczność
rozpoczęcie walki było bardzo skomplikowane. Wreszcie po kilkudziesięciu
sekundach rozpoczęła się potworna walka, istne piekło. Zaskoczenie i
zdezorientowani Niemcy rozpoczęli ucieczkę, a co najgorsze przeszli na
nie obstawioną przez partyzantów stronę drogi i z za pryzm z kamieniami
leżącymi na drodze rozpoczęli kontratak. Kwiczące ranne konie, krzyki w
języku polskim (wydawane przez partyzantów rozkazy) niemieckich i
ukraińskich ( w niemieckim oddziale byli też Ukraincy -Własowcy)
odzwierciadlały obraz walki. Ledwo minęło parę minut od rozpoczęcia
walki- ginie jeden z dzielniejszych żołnierzy Jan Sowa „Grot”( z
Zofijówki). Kula trafia go w głowę nad czołem. Nie było ratunku i nie
było jednego z dowódców. Walka z każdą chwilą narastała,..sytuacja dla
partyzantów stawała się z każdą minutą coraz trudniejsza. Niemcy we wsi
zaczęli wyprowadzać z domów zakładników. Od strony Żabca zbliżały się
niemieckie posiłki nadchodzące ze Szczucina... Straty oddziałów BCh pod
Słupią to dziewięciu zabitych i zmarłych od ran. Straty Niemców to
kilkudziesięciu zabitych i 47 wziętych do niewoli.
Tego samego
dnia 2 sierpnia 1944 r. zbliżał się do Pacanowa z kierunku Połańca
oddział 1-ej Gwardyjskiej Armii Pancernej. Pierwszymi, radzieckimi
żołnierzami, którzy od nas dowiedzieli się o walkach partyzantów z
Niemcami w Słupi byli Gwardziści dwóch wozów pancernych, zamaskowanych
ściętymi drzewami przed niemieckim lotnictwem i to oni pomogli potem
partyzantom przechylić zwycięstwo na swoją korzyść. Niedługo potem
weszła do Pacanowa piechota, która opanowywała wszystkie miejsca w
obszarze gminy Pacanów. A to wypowiedź jednego żołnierza armii
radzieckiej (słyszana przez autora): tyle dni walczymy i nie ma ochrony
dla nas przez nasze lotnictwo a Niemcy nas niszczą z góry. Należy
pamiętać, ze w tym czasie radzieckie bazy lotnicze były daleko od frontu
w okolicach Lwowa. Do 5- go sierpnia dowództwo radzieckie wprowadziło
na powstały - jeszcze mały przyczółek- 13 Armię, 1-ą i 3-cią Armię
Pancerną oraz 5-tą Gwardyjską z 31 korpusem pancernym. Pierwsze czołgi
doszły aż pod Kazimierzę Wielką, ale zostały zniszczone przez lotnictwo
niemieckie.
REKLAMA
Komentarze (0)
Uwaga: Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Za wypowiedzi naruszające prawo lub chronione prawem dobra osób trzecich grozi odpowiedzialność karna lub cywilna. IP Twojego komputera: 3.129.23.30